Moje uszanowanie drodzy Państwo, dziś kilka słów o szumnie zapowiadanym i hucznie ogłoszonym projekcie pt. Nowy Ład lub Polski Ład.
Wbrew podobieństwu nazwy do programu "New Deal" ogłoszonego przez Franklina Delano Roosevelta na lata 1933–1939 polski Nowy Ład ma niewiele wspólnego z amerykańskim odpowiednikiem. Jest on przewrotnie jego zaprzeczeniem i raczej powolnym powrotem do quasi PRLowskiego systemu gospodarczego gdzie wszyscy będziemy mieli po równo.
Szczegóły programu nie są jeszcze znane. Oprócz rządowych slajdów nie mamy konkretnego projektu ustawy. To natomiast, paradoksalnie, może napawać optymizmem. Wprowadzenie go w kształcie zapowiadanym przez rząd (wbrew pozytywom płynącym z mediów głównego nurtu) to przed wszystkim upadek najmniejszych firm a co za tym idzie zwolnienia pracowników i jeszcze mniejsze dochody dla budżetu. Kolejnym efektem będzie odpływ najlepiej zarabiających, czyli najlepiej wykształconych za granicę wraz z ich firmami.
Nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądać kwestia opodatkowania w przypadku braku pojęcia dochodu w działalności. Mianowicie co z osobami, które jako formę opodatkowania prowadzonej działalności wybrali tzw. ryczałt lub kartę podatkową. W jaki sposób tutaj będzie liczona składka zdrowotna? Tego nie dopowiedziano.
Kolejnym aspektem, który należy przeanalizować jest inflacja. Już teraz widać jak podnoszenie podatków i oddanie ich w postaci zasiłków, dopłat, trzynastek czy sztandarowego 500+ wpływa na wysokość cen. Nowy Ład będzie kontynuował i nasilał proces spadku siły nabywczej pieniądza.

Wiele niewiadomych i zakres zmian pozwalają mieć nadzieję, że dotkliwość ostatecznej ustawy nie będzie tak daleko idąca jak założenia projektowe. Istnieje również nadzieja, że zapowiedziane zmiany w ogóle nie wejdą.

Niemniej już teraz warto zastanowić się nad sposobem opodatkowania na następne lata. Zapewne rządzący nie pozostawią nam wiele czasu na wprowadzenie zmian w naszych firmach, co również należy mieć na uwadze.

Pozdrawiam Państwa bardzo serdecznie,
Tomasz Wiszenko